- Ratuj się teraz, bo potem będzie zapóźno - mówili.
- Ten związek niema prawa bytu! - ostrzegali.
W ten sposób straciłam rodzinę. Znajomych. Wszystkich.
Nikomu nie chciało się już o mnie walczyć.
A ja nie chciałam walczyć.
Jedynym celem, jami miałam po wyjściu z domu, były zakupy.
Kiedy nie byłam w sklepie, siedziałam w domu i sprzątałam, gotowałam albo siedziałam z nim.
Kiedy zaszłam w ciążę, a on miał gdzieś naszą córkę, postanowiłam uciec.
Pięć miesięcy po jej urodzeniu, kiedy on poszedł do pracy, spakowałam nas i uciekłam.
Zamieszkałam u rodziców, którzy początkowo mieli opory przed przyjęciem mnie.
Zdałam sobie w tedy sprawę, ile straciłam. Ilu ludzi przestało mi ufać, wierzyć wemnie...
Jak długo musiałam tkwić w klatce?
Dwa lata. .
Miałam dwadzieścia lat, byłam samotną matką bez matury i pracy.
Popadłam w depresję.
Było mi już wszystko jedno co będzie zemną, z córką.
Znalazłam pracę a małą zapisałam do żłobka.
Co prawda to była tylko praca na kasie, ale dzięki niej, mogłam zacząć odkładać na mieszkanie.
Chciałam stanąć na nogi i zadbać o naszą przyszłość.
Pewnego zwykłego dnia, zadzwonił telefon.
Dzwonili ze żłobka.
- Proszę pani, porwali Karine!
- Co?! Jak porwali? Kto?
- Jakiś mężczyzna. Powiedział, że musi się z panią rozmuwić. Uderzył opiekunkę, wziął dziecko i uciekł.
- O boże! Mówił gdzie idzie? - Wpadłam w panikę. Zamknęłam kasę i wybiegłam ze sklepu.
- Mówił, że jedzie na cmentarz przy klifach.
Rozłączyłam się.
Jadę najszybciej jak potrafię.
Dojechałam. Wypadam z auta, biegnę.
Widzę ich. Mój były partner trzyma córkę. Stoją przy klifie.
Kluczę między grobami.
- Zatem dotarłaś. Wiedziałem, że będziesz tu baardzo szybko.
Dalej się nieodwrócił.
- Oddaj mi dziecko! - krzyczę.
- Ty odeszłaś odemnie, ona odejdzie od ciebie.
Szara chmura zasłania słońce, wiatr rozwiewa włosy, moja córka płacze.
- Co ty chcesz zrobić? - szlocham.
- Pokazać ci jaki to ból, kiedy ktoś odchodzi bez pożegnania - patrzy na mnie, odwraca się i jak gdyby nigdy nic, zrzuca moją córkę z klifu.
Moje gardło rozdziera krzyk, serce ból a kolana kamienie, na które upadam.
Podchodzi do mnie powoli.
- Ty cholerny psychopato! Zabiłeś mi dziecko!!!
- A ty nic niezrobiłaś? Uciekłaś! Odeszłaś. Jak Karina. Jednak ja będę miły. Zaraz do niej dołączysz!
- Jak możesz?!
Wyciąga nóż.
Odchyla mi głowę.
Nie mam siły się szarpać.
Składa na moich ustach pocałunek i szepta:
- Pamiętaj, że mnie się nigdy nie sprzeciwia.
Zapada ciemność ~ Mlle Alice.
Zaraz wracam
RépondreSupprimerNo więc jestem. ;-) Jak sama wiesz kocham takie historie i bardzo mi się podobało ale mam kilka "ale". Dlaczego małe dziecko! Dlaczego Karina ? I dlaczego tak szybko to się skończyło !!?? Mam nadzieję, że następny one shot będzie miał kilka części. I jeszcze mam dwa pytania. Jak ty to wymyślasz ? I jakim cudem twoje historie są napisane jako fantastyka ale medycyna , prawo itd. są prawdziwe. Dziecko drogie co i gdzie czytasz? Jeżeli możesz to zdradź szczegóły. ;-) CZEKAM NA WIĘCEJ!!!!!!!!!!!!!!!
SupprimerTwój ukochany
~Mrs.Verdas <3 :*
Małe dziecko, to znak niewinności. Miało to pokazać jak okrutny był morderca. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego Karina :p
SupprimerZrobię co w mojej mocy. Myślałam o jakimś Fanfiction...
Ja szczerze nie myślę. Siadam, odpalam notatnik albo wyciągam zeszyt i piszę. Nie myślę, bo nic lepszego by z tego nie wyszło. Samo wychodzi ;)
Hmmm no chyba coś realnego być musi, nie? ;)
Realne jest to, o czym mam pojęcie. Bo co tak naprawdę jest realne, wie tylko sam autor.
W jakim sensie, gdzie czytam?
Ooo, ale uroczo :* Lubię opowiadania, które chwytają za serce... Do samego końca łudziłam się, że on jej nic nie zrobi... Alu... Udało ci się mnie pozytywnie zaskoczyć :3 Czekam na więcej takich chwytających za moje skamieniałe serducho historii
RépondreSupprimerCe commentaire a été supprimé par l'auteur.
RépondreSupprimerWooow, przepiękna końcówka. Aż przeszedł prze ze mnie dreszcz emocji! Ogólnie opowiadanie jest świetne, ale... dlaczego robisz tyle akapitów? Ciężko, naprawdę ciężko coś takiego się czyta. Po za tym znalazłem błąd ortograficzny, skazy w interpunkcji (jeśli jakieś były) nie rzuciły mi się w oczy.
RépondreSupprimerOgólnie za ten koniec i za samą treść oceniłbym powieść bardzo wysoko. Pozdrawiam! :)